niedziela, 19 grudnia 2010

Wielkie pakowanie....farvel Danmark!!!

I stało się a właściwie jutro się stanie...już spakowani i z wielką ulgą to mówię, bo sporo tego wszystkiego przez te 4 ostatnie lata się nazbierało. A jutro kierunek Polska...i tym sposobem zdążymy jeszcze przed świętami uporać się z tym całym rozpakowywaniem. A potem...potem ostatnie szczepienia, kontrolna wizyta u dentysty, krótki wypad do Warszawy na pogadankę z konsulem, w drodze powrotnej małe zakupy, bo jeszcze brakuje nam porządnych plecaków...w końcu kolejne pakowanie...tym razem im mniej tym lepiej i - gotowi czy nie - ruszamy na zwiedzanie świata.



Tym oto wpisem chciałam oficjalnie ogłosić zawieszenie (kulinarnej) działalności bloga do mojego powrotu, który nastąpi w okolicach sierpnia 2011. Obiecuję jednak, że chętnie będę się chwalić :) co takiego w sferze kulinarnej zaoferowały nam odwiedzone kraje.

piątek, 17 grudnia 2010

Burgery sojowe (z granulatu)

Chciałam przygotować coś z granulatu sojowego i tak wpadłam na przepis na burgery na blogu Śmierć kanapkom. Doprawiłam według gustu, dodałam kilka składników od siebie i tym sposobem usmażyłam bardzo fajne kotlety. Burgery zostały zabrane w pudełeczku do pracy i zjedzone w towarzystwie sałatki:) Tyle wystarczyło za sycący lunch.



Składniki na 6 dużych burgerów
  • 100g granulatu sojowego
  • ok.250g wrzątku
  • 1 jajko
  • do zagęszczenia: mąka sojowa, mąka z komosy kwinoa, otręby/może być bułka tarta itp.
  • masa przypraw wszelakich: vegeta, słodka papryka, pieprz ziołowy, suszone zioła
  • kawałek żółtej, zielonej i czerwonej papryki pokrojone w drobną kostkę i podduszone na oleju
Sposób przygotowania

Granulat zalałam wodą i odstawiłam aby napęczniał. Widoczny nadmiar wody odcedziłam. Dodałam resztę składników, zagęściłam mąką i doprawiłam. Formowałam duże burgery, trochę nie chciały się trzymać, ale mimo to spróbowałam je usmażyć. Smażyłam na oleju jak zwykłe kotlety ostrożnie przewracając je na drugą stronę. Po usmażeniu "nie rozwalały się" wcale.

Smacznego!

niedziela, 5 grudnia 2010

Spaghetti z mięsnymi kuleczkami w pomidorowym sosie

Lubię zjeść lazanię, lubię spaghetti bolognese, ale czasem mam ochotę na taką najprostszą wersję makaronu z klopsikami w intensywnie pomidorowym sosie pachnącym czosnkiem i bazylią. Zapraszam na sycący zimowy obiad.



Składniki na klopsiki (20 sztuk)

  • 500g mięsa mielonego
  • 1/2 cebuli, starta na papkę
  • 1 ząbek czosnku, przeciśnięty przez praskę
  • 2 jajka
  • przyprawy: sól, pieprz, majeranek
  • do zagęszczenia mąka z komosy ryżowej (zamiennie można dać trochę tartej bułki lub otręby lub kawałek namoczonego chleba)
Z powyższych składników przygotowujemy mięsny farsz, z którego formujemy małe mięsne kulki.

Sos pomidorowy
  • 400g siekanych pomidorów z puszki
  • 2 łyżeczki przecieru pomidorowego
  • 1 ząbek czosnku, przeciśnięty przez praskę
  • przyprawy: sól, pieprz, fruktoza/cukier, świeża lub suszona bazylia
Wszystkie składniki podgrzewamy w rondlu. Doprawiamy do smaku.

Dodatki
  • makaron spaghetti pełnoziarnisty
  • tarty parmezan/inny rodzaj żółtego sera do posypania
Sposób przygotowania

Mięsne kulki umieszczamy w naczyniu nadającym się do piekarnika (garnek rzymski w moim przypadku). Zalewamy przygotowanym sosem pomidorowym i wstawiamy do piekarnika na ok. 30 minut w temp. 200 st. C. (Jak zwykle garnek rzymski wcześniej namaczamy w wodzie ok.15 minut i wstawiamy do zimnego piekarnika.) Makaron gotujemy al dente ok. 8 minut w osolonej wodzie. Rozdzielamy porcje makaronu na talerze, polewamy pomidorowym sosem i kilkoma kuleczkami mięsnymi. Posypujemy całość odrobiną żółtego sera. Podajemy w towarzystwie sałatki np. z marchwi, mandarynek, rodzynek, siekanych migdałów i posypki z wiórków kokosowych, całość skropiona sokiem z cytryny.

Smacznego!

sobota, 4 grudnia 2010

Naleśniki razowe na maślance

Kolejny naleśnikowy przepis na moim blogu. Ten pochodzi z książki kucharskiej Diety South Beach. Naleśniki wychodzą bardzo puszyste, a ponieważ zrobiłam tym razem grubsze sztuki już jeden z dodatkami wystarczy za całe śniadanie. Są po prostu tak sycące. Pozostałe przykryte folią aluminiową bądź spożywczą można przechowywać w lodówce. Naleśniki te jedliśmy także w wersji obiadowej: dwa placki naleśnikowe przełożyłam wówczas twarożkiem wymieszanym z jogurtem greckim, a wierzch obłożyłam ciepłym musem przygotowanym z mrożonych truskawek.


Składniki (wg przepisu 12 sztuk, ja zrobiłam 8 grubszych)
  • 2 szkl. mąki pszennej razowej lub innej mąki z pełnego przemiału (dałam mieszankę mąk: pszenną razową 2000 i orkiszową razową)
  • 1 łyżeczka sody oczyszczonej
  • 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1/2 łyżeczki soli
  • 1 jajko + 1 białko
  • 2 szkl. maślanki (przy takiej ilości moje ciasto z dużą ilością otrębów było bardzo gęste, dałam więc ok.1,5 szkl. więcej maślanki)
  • 1 łyżka ekstraktu waniliowego/aromatu
  • 2 łyżeczki oleju rzepakowego

Sposób przygotowania

W dużej misce wymieszać mąkę, sodę, proszek i sól. W średniej misce ubić razem jajko i białko na pianę. Ubijając dalej dodawać maślankę, ekstrakt oraz olej. Dodać do mieszaniny z mąką i wymieszać aby składniki się połączyły (ciasto powinno być lejące, moje było dość gęste więc podlałam dodatkowo maślanką). Patelnię z powierzchnią nieprzyczepną lekko natłuścić i rozgrzać na średnim ogniu. Wlać na nią ok. 1/3 szkl. ciasta tak aby otrzymać naleśnik o śr. 10 cm. Smażyć 2-3 minuty aż spód będzie brązowy, przewrócić i smażyć z drugiej strony przez minutę lub dwie aż naleśnik się zarumieni. Przełożyć na podgrzany talerz, można ewentualnie odtłuścić za pomocą kuchennych papierowych ręczniczków. Podawać z ulubionymi dodatkami.

Smacznego!

środa, 1 grudnia 2010

Salsa z awokado

Bez przymusu, z pełną świadomością sięgnęłam po woreczek awokado będąc ostatnio na zakupach. Jadłam je może raz w życiu, nie podeszło mi wówczas, ale tak jak z czasem przekonałam się do żółtego sera i czerwonych buraków, tak i teraz dałam szansę owemu zielonemu owocowi. Na pierwszy rzut eksperymentów kulinarnych poszła salsa, która świetnie wkomponowała się w obiadowy talerz z pełnoziarnistym basmati i grillowanymi piersiami kurczaka. Na koniec dodam, że samo awokado ciągle mnie nie zachwyca, ale z odpowiednimi dodatkami da się zjeść ze smakiem:)


Salsa z awokado
  • 1 awokado, obrane, pozbawione pestki i drobno posiekane
  • 1 pomidor np. śliwkowy drobno posiekany
  • 4-5 łyżek pomidorów w zalewie z puszki
  • 1/4 czerwonej cebuli, drobno posiekana
  • po 1/4 czerwonej, żółtej i zielonej papryki, drobno posiekane
  • 1 zmiażdżony ząbek czosnku
  • ewent. 1 łyżka soku z limonki
  • przyprawy: pieprz czarny świeżo mielony, szczypta chili w płatkach, kmin, kolendra (najlepiej świeża), smakowało mi bez dodatku soli
Sposób przygotowania

Wszystkie składniki mieszamy w dużej misce, doprawiamy do smaku. Odstawiamy do schodzenia do lodówki na ok. 30 minut. Podajemy np. z grillowanym mięsem lub kawałkami razowej pity.

Smacznego!

czwartek, 18 listopada 2010

Gołąbki francuskie

Przepis na te francuskie gołąbki przyniosła skądś moja mama...i pamiętam jaką zrobiły furorę po rodzinie. Taki fajny pomysł, aby odmienić kotlety. Oryginalnie do masy mięsnej dodaje się kaszę manną, ja tutaj akurat dziś robię wyjątek i zagęszczam mąką z komosy ryżowej, bo mam zapas, z którego muszę schodzić:)



Składniki na ok. 20 gołąbków
  • 500g mięsa mielonego (dałam chude wieprzowe)
  • 1/4-1/3 małej główki białej kapusty
  • 2 jajka
  • kasza manna/mąka do zagęszczenia masy (u mnie mąka z komosy ryżowej, wcześniej jadłam z kaszą manną bo taką wersję robiła moja mama)
  • mała cebula podduszona na tłuszczu
  • przyprawy: sól, pieprz, suszone zioła
Sos pomidorowy przygotowujemy na bazie: wody, przecieru pomidorowego, vegety, można do smaku dodać ketchupu - ja wolę dodać odrobinę fruktozy i doprawić po swojemu. Sos lekko zagęściłam mąką z komosy.

Sposób przygotowania


Kapustę drobno poszatkowałam i obsypałam lekko solą, odstawiłam na 30 minut aby zmiękła. Po tym czasie dodałam do niej pozostałe składniki i doprawiłam. Z masy formowałam kotlety, które podsmażałam na patelni, jedynie tyle czasu by nabrały lekko brązowego koloru. Kotlety na tym etapie nie muszą być usmażone, gdyż następnie będziemy je dusić. Lekko podsmażone kotlety przełożyłam następnie do naczynia o grubym dnie, lekko podlałam wodą i zostawiłam pod przykryciem na średnim ogniu na ok.10 minut. Potem całość zalałam przygotowanym sosem i poddusiłam kolejne 15-20 minut, aż sos zgęstniał.

Smacznego!

niedziela, 7 listopada 2010

Naleśniki gryczane

U nas dzisiaj prawdziwie piękna jesień. Rześki wiatr, mroźnie ale przyjemnie i to słoneczko tak zachęcająco świecące od rana i zaglądające we wszystkie nasze okna. Więc i na spacer wyszło się z przyjemnością:) Na szczęście obiad był już zrobiony, więc jak wróciliśmy trzeba było tylko wszystko podgrzać i można było zasiąść do obiadowania. Taki przyjemny to był dzień. A zaczął się od śniadanka z pysznymi naleśniczkami w towarzystwie białego serka i truskawek. Przepis na gryczane naleśniczki wyłowiłam w książce Łatwa dieta IG aut. Helen Foster.



Składniki (u mnie wyszło 6 cieniutkich naleśników)
  • 50g mąki razowej (dałam pszenną razową 2000)
  • 50g mąki gryczanej
  • 1 jajko
  • 300ml odtłuszczonego mleka
  • od siebie dodałam szczyptę soli
  • oliwa do smażenia
Dowolne nadzienie
  • wybrałam biały serek twarogowy gładki typu Emilki (chyba z Netto)
  • mrożone truskawki
  • trochę agawe dla słodkości
Sposób przygotowania

Oczywiście podano mi całą procedurę wykonania ciasta naleśnikowego, a ja właściwie zrobiłam po swojemu. Wymieszałam wszystko do dobrego połączenia składników, odstawiłam na 20 minut. Rogrzałam małą patelnię Steka, przetarłam ją lekko oliwą i smażyłam cieniutkie naleśniki. Gotowe obłożyłam serkiem twarogowym z truskawkami, złożyłam na pół i polałam syropem. I pycha wyszło:)

Smacznego!

sobota, 30 października 2010

Zrazy z karkówki w towarzystwie frytek z selera

Kupując karkówkę jeszcze do końca nie wiedziałam na co ją przeznaczę, poprosiłam jedynie by mi ją pocięto w kotlety. Część zamroziłam zostawiając 4 duże sztuki na planowany obiad. I w końcu postanowiłam, że z tej karkówki będą dobre zrazy. Jedliśmy takie kiedyś u mamy i pamiętam wciąż dobrze jak nam strasznie smakowały. Moje również wyszły takie mięciutkie i aromatyczne, skąpane w sosie podlanym białym winem i doprawionym musztardą. Zjedliśmy je w towarzystwie frytek z selera i prostej sałatki z białej kapusty i marchewki. Mmmm, to był zdecydowanie dobry jesienny obiad.



Składniki na 8 zrazów
  • 4 płaty karkówki, rozbite na kotlety
  • sól i pieprz kolorowy
  • musztarda np. bawarska Kamis
  • kawałek czerwonej i żółtej papryki, pocięte w paski
  • duża cebula, pocięta w piórka
  • kilka małych ogórków w occie, pocięte na ćwiartki
  • odrobina mąki - użyłam mąki quinoa czyli z komosy ryżowej - do obtoczenia zrazów
Na sos w ilościach na oko
  • woda, białe wino, ziele angielskie i listek laurowy, suszona pietruszka, łyżka musztardy, drobina fruktozy do przełamania smaku, resztki warzyw które nie zmieściły się do zrazów posiekane w drobną kosteczkę i przesmażone na tej samej patelni co zrazy
Frytki z selera korzeniowego
  • duży seler
  • olej
  • przyprawy: pieprz ziołowy i słodka papryka
  • po upieczeniu: sól
Sposób przygotowania

Kotlety z karkówki rozbiłam na duże płaty, przecięłam tak aby powstało 8 kawałków. Każdy doprawiłam solą i pieprzem, przesmarowałam musztardą z jednej strony i na to układałam kawałki przygotowanych warzyw. Zwinęłam rulony i szczepiłam wykałaczką. Każdy obtoczyłam w mące. Rozgrzałam olej na patelni i podsmażyłam zrazy z każdej strony. Następnie przełożyłam je do szerokiego garnka z grubym dnem, podlałam wodą, białym winem, dorzuciłam resztki warzyw które nie zmieściły się do zrazów (posiekane w drobną kosteczkę i przesmażone na tej samej patelni co zrazy), ziele angielskie, listek laurowy i pozostałe zioła i przyprawy do smaku. Całość odstawiłam na średnim ogniu do podduszenia na jakieś 30 minut.

W międzyczasie przygotowałam frytki z selera. Seler umyłam i obrałam, pocięłam w plastry a następnie grubsze słupki. Skropiłam olejem i obsypałam przyprawami. Wyłożyłam całość na rozgrzaną blachę piekarnika i piekłam ok. 20 minut w 180 st. Co pewien czas przemieszałam frytki, aby się przypiekły równomiernie. Upieczone "odtłuściłam" na kuchennym ręczniczku i doprawiłam solą. Ciekawie smakowały na sucho, ale jeszcze lepiej polane sosikiem spod zrazów, bo właśnie tak je skonsumowaliśmy.

Smacznego!

środa, 27 października 2010

Domowe tortille z "chili con carne"

Bardzo łatwy przepis na przygotowanie domowych tortilli zaczerpnęłam od Komarki z Every Cake You Bake. To moje pierwsze podejście i jestem bardzo zadowolona z rezultatów. Moje ciasto zarobiłam z mieszanki mąki orkiszowej i pszennej razowej. Jako nadzienie przygotowałam lekko pikantny farsz a'la chili con carne. Całościowo wyszło z tego bardzo smaczne i sycące danie. Zużyłam tutaj tylko 5 tortilli, reszta poszła do zamrażarki.




Składniki na 12 tortilli

  • 500ml mleka
  • łyżeczka soli
  • 50g masła
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • ok.500-600g mąki (tyle ile zabierze ciasto - u mnie w proporcji 1:1 - mąka orkiszowa i mąka pszenna razowa 2000)
Sposób przygotowania tortilli

Mleko podgrzewamy z masłem, aż masło się rozpuści. Do ciepłego mleka z masłem dodajemy sól i proszek do pieczenia. Dodajemy stopniowo mąkę mieszając aż powstanie dosyć gęste ciasto. Dokładnie wyrabiamy - ciasto powinno być gładkie i elastyczne (i nie kleić się do rąk). Formujemy kulę i zostawiamy na około 30 min. przykrytą ściereczką. Kulę dzielimy na 12 równych części i formujemy z nich kulki (u mnie o wadze ok. 95g). Znowu zostawiamy na co najmniej 30 min. Każdą kulkę wałkujemy cienko i smażymy na mocno rozgrzanej suchej patelni ok. 20 sekund z każdej strony. Gotowe tortille trzymałam pod wilgotną ściereczką aby zmiękły i dały się rolować.

Jeżeli chcecie przygotować tortille wcześniej, po usmażeniu ich możecie przechowywać placki zawinięte w foliowy worek w lodówce, a przed samym użyciem podgrzać przez kilka sekund na suchej patelni. Dzięki temu odzyskują świeżość i elastyczność.


Moje marne chili con carne (marne bo mało chili w stosunku do wymagań oryginalnej potrawy:)
  • 500g mięsa mielonego (np. chudego wieprzowego)
  • duża biała cebula
  • 4 duże pomidory, bez skórek
  • 1/2 czerwonej papryki
  • 1/2 puszki czerwonej fasolki
  • 1/2 puszki kukurydzy
  • mały słoiczek przecieru pomidorowego
  • 1/3 szkl. czerwonego wina
  • przyprawy: sól, pieprz czarny i ziołowy, słodka papryka, chili w płatkach - tego ostatniego dosłownie szczypta, bo nie lubię potraw bardzo ostrych
Mięso podsmażyć, kiedy straci surowiznę dorzucić posiekaną cebulę i dalej podsmażać. Gotowe przerzucić do większego garnka, dodać posiekane pomidory, fasolkę, kukurydzę, paprykę, całość podlać wodą i poddusić przez 15-20 minut (jeśli nam się za dużo wleje, trzeba ją będzie odparować, bo potrawa ma być zwarta). Doprawić, dodać przecier i wino i pozostawić na kolejne 15-20 minut na średnim ogniu, aby nam się zredukował nadmiar sosu. Chili ma być dość gęste, wtedy świetnie sprawdzi się w roli farszu do tortilli.

Gotowy farsz wyłożyłam na 5 dużych domowych tortilli (śr. ok. 25cm), zwinęłam w rulony, ułożyłam w żaroodpornym naczyniu, posypałam tartym serem szwajcarskim i odrobiną parmezanu. Zapiekłam w 180 st. do rozpuszczenia się sera. W tym miejscu polecam jednak przygotowanie pomidorowego gęstego sosu, takiego jak ten tutaj i przesmarowanie nim gotowych rulonów. Sos ten świetnie dopełnia potrawę i jest dobrą bazą dla serowej posypki. Sama miałam tak zrobić, ale na końcu zabrakło mi czasu a głód był silniejszy:) Zjedliśmy więc wersję bez sosu.

Smacznego!

poniedziałek, 25 października 2010

Drożdżowe pierogi z mąki pełnoziarnistej z soczewicą i twarogiem

Zachciało mi się pierogów...więc szukałam odpowiedniego przepisu, szukałam przez dni parę, aż znalazłam ten u Konsti i wiedziałam, że to właśnie takie pierogi mi się marzyły. Następnym razem poszukam przepisu do wersji gotowanej:) Moje dzisiejsze pierożki z farszem z soczewicy i twarogu niewiele odbiegają od oryginału Konsti, jedyne co pozmieniałam to użycie mieszanek mąki pełnoziarnistej kamut i pszennej razowej 2000 do zarobienia ciasta, do farszu natomiast użyłam więcej białego (częściowo zmielonego) sera, a przyprawiałam wedle gustu. Zatem zapraszam na moje pierożki.



Składniki (42 sztuki wycinane filiżanką o śr.9,5 cm)

Na ciasto:
  • 500g mąki (w tym: 250g mąki pełnoziarnistej kamut, 250g mąki pszennej razowej 2000)
  • 20 g świeżych drożdży
  • 350 g ciepłego mleka
  • 1 jajko
  • 2 łyżki oleju
  • 1 łyżeczka soli
Drożdże rozmieszać z połową mleka i odrobiną mąki, odstawić do wyrośnięcia. Wymieszać mąkę ze wszystkimi pozostałymi składnikami, dodać wyrośnięte drożdże, wyrobić gładkie i elastyczne ciasto. Odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia, aż ciasto podwoi swoją objętość.

Na nadzienie:
  • 2 szklanki ugotowanej zielonej soczewicy
  • 250g białego sera twarogowego + ok. 100g białego sera homogenizowanego
  • 2 cebule (jedna podduszona na oleju, druga w drobną kosteczkę na surowo)
  • przyprawy: sól, pieprz, oregano, słodka papryka, majeranek
  • 2-3 łyżki jogurtu naturalnego (aby nadzienie było odpowiednio wilgotne)
Soczewicę wymieszać z białym serem i jogurtem, dodać cebule i doprawić przyprawami. Wyrośnięte ciasto cienko rozwałkować. Wycinać kółka. Na środek każdego nakładać nadzienie z soczewicy, składać na pół i dokładnie zlepiać brzegi. Wierzch każdego pierożka można posmarować mlekiem i jogurtem, a potem posypać dodatkowo oregano. Piec w nagrzanym piekarniku w temp. 180-200 stopni przez ok. 30 minut (ja piekłam trochę krócej), aż wszystkie pierożki nabiorą złotego koloru. Podawać na ciepło lub na zimno, najlepiej z jakimś pikantnym sosem lub ostrym dipem. U mnie świetnie się sprawdził dip jogurtowo-musztardowy. Połowę przygotowanych pierożków po upieczeniu i wystudzeniu zamroziłam.


Smacznego!

niedziela, 19 września 2010

Naleśniki z pełnoziarnistej mąki kamut z czarną soczewicą i twarogiem

Przepis powstał z chęci wypróbowania dwóch nowości: pierwszą z nich jest pełnoziarnista mąka z pszenicy kamut, którą dopiero co nabyłam, natomiast druga nowość w mojej kuchni to czarna soczewica tzw. beluga. Już dość dawno ją kupiłam, ale jakoś nie było okazji by coś z niej przygotować. Na pewno będę chciała skorzystać z przepisu, który poleca producent Bioplanet, ale to jak nabędę potrzebne składniki. Dziś natomiast z udziałem obu nowości powstały smaczne i pożywne naleśniki z twarogowo-soczewicowym farszem. Co do mąki - jestem bardzo pozytywnie nastawiona do dalszych eksperymentów z jej udziałem. Podobno świetnie sprawdza się w ciastach na pizzę i pity, a do tego jest pełnoziarnista. Soczewica natomiast smacznie smakuje już sama, taka podgotowana i lekko posolona, nie rozgotowuje się jak czerwona czy żółta odmiana, bardziej przypomina zieloną. Poza tym ta jej barwa - po prostu musicie spróbować choć raz. Ja swoją zakupiłam w Piotrze i Pawle w poznańskiej Galerii Malta. Co do P&P - lubię to ich stoisko ze zdrową żywnością, bo jak już nigdzie nie mogę czegoś znaleźć to tam jest to zawsze. A przy okazji wynajduję takie nowości jak wspomniana beluga.




Składniki na naleśniki (8 sztuk z patelni
Steka by Ikea)
  • 200g pełnoziarnistej mąki z pszenicy kamut (drobno zmielonej - użyłam takiej)
  • 3 białka jaj
  • 500g mleka 0%
  • łyżeczka soli
Wszystkie składniki mieszamy i smażymy cienkie naleśniki na patelni delikatnie przesmarowanej tłuszczem lub na suchym rozgrzanym teflonie.

Nadzienie
  • 75g czarnej soczewicy beluga (takiej)
  • 125g chudego twarogu
  • kilka łyżek jogurtu naturalnego (aby nadzienie nabrało wilgoci, jeśli twaróg był zbyt suchy)
  • 2 czerwone cebulki, posiekane i podduszone na oleju
  • przyprawy: sól, pieprz, słodka papryka, suszona natka pietruszki

Soczewicę należy przepłukać pod bieżącą wodą i ugotować do miękkości ok.25 minut. Posolić przed końcem gotowania, następnie odcedzić. Połączyć z resztą składników, farsz doprawić do smaku. Gotowy farsz wykładać na naleśniki (nafaszerowałam 6 sztuk, 2 zostawiłam sobie na śniadanie na słodko:) Zwijać rulony i ułożyć w naczyniu porcelanowym/żaroodpornym. Posypać mieszanką startych serów np.parmezan, zielona gouda pesto. Zapiec w piekarniku do zrumienienia się serowej posypki.

Smacznego!

niedziela, 12 września 2010

Pomidorowa potrawka z zielonej soczewicy

To jest coś co często jadam. Zawsze przygotowuję większą porcję i potem zabieram sobie w pudełeczku do pracy na lunch lub podgrzewam na kolację po późnym powrocie z pracy. Taką zieloną soczewicę bardzo lubię, a co więcej jej przygotowanie zajmuje mi minimum czasu, bo danie praktycznie samo się robi.



Składniki na 4 porcje
  • 200g zielonej soczewicy
  • puszka pomidorów
  • słoiczek marynowanych pieczarek w naturalnej zalewie, w plasterkach
  • 1 duża cebula
  • ewent. trochę pomidorowego soku/wody do podlania
  • przyprawy: sól, pieprz, mieszanka suszonych ziół, suszona cebula, cynamon, słodka papryka, odrobina fruktozy
Sposób przygotowania

Soczewicę zalewam 2 razy większą ilością wody i gotuję ok.20 minut. Odcedzam jeśli zostało trochę płynu i wrzucam do większego garnka, dodaję odcedzone pieczarki, posiekaną cebulę i puszkę pomidorów, doprawiam i całość duszę przez ok. 25 minut na średnim ogniu. W międzyczasie mieszam i ewentualnie podlewam wodą/sokiem pomidorowym i doprawiam do smaku.

Smacznego!

sobota, 11 września 2010

Coq au vin czyli kurczak na winie wg Montignaca

Przepis na tą klasyczną potrawę kuchni francuskiej zaczerpnęłam z książki M. Montignac Montignac kuren. Slankekur for livsnydere. Danie to nadaje się zarówno do padania w fazie I jak i II. Jego przygotowanie zajmuje trochę czasu, ale zdecydowanie warto. Aromatyczny, mięciutki kurczak w winnym sosie. Szczerze zachęcam do wypróbowania.



Składniki dla 4 osób
  • 1 kurczak poporcjowany (zamiast wykorzystałam 4 podudzia)
  • butelka czerwonego wina
  • oliwa z oliwek
  • 150g cebulki perłowej, zblanszowanej (dałam zwykłą białą cebulę)
  • 1 łyżka masła
  • 1 łyżka świeżego tymianku
  • 1 listek laurowy
  • 1/2 l bulionu wołowego (ja przygotowałam taką samą ilość wrzątku, który doprawiłam ziołami)
  • 125g surowego bekonu w kostkę
  • 150g pieczarek w plasterkach
  • 2 łyżki świeżej natki pietruszki do dekoracji

Sposób przygotowania

Oczyszczonego, poporcjowanego kurczaka zalać winem i dostawić do zamarynowania na przynajmniej godzinę. Po tym czasie odcedzić zachowując marynatę, mięso natomiast przyprawić solą i pieprzem, skropić oliwą i obsmażyć na patelni o grubym dnie przez ok.6-7 minut z każdej strony, na złoty kolor. Do dużego garnka o grubym dnie (wykorzystałam żeliwny garnek emaliowany Jamiego Olivera) wrzucić cebulkę perłową/posiekaną białą cebulę, dodać trochę wody tak aby przykryła cebulę, dodać masło i całość chwilę dusić. Do tego dodać tymianek, listek laurowy, winną marynatę i bulion wołowy. Do tego włożyć odsączone podsmażone części kurczaka. Niech całość dusi się na wolnym ogniu ok.40 minut. Po tym czasie wyciągnąć kurczaka (trzymać w cieple) a sos odparować do 1/3. W międzyczasie podsmażyć bekon i poddusić pieczarki. Przed podaniem polać kurczaka sosem, obłożyć bekonem, pieczarkami i udekorować natką pietruszki.

Smacznego!

wtorek, 7 września 2010

Pasztet z czerwonej soczewicy

Kiedyś szukając inspiracji na pasztet ze strączków trafiłam na ten przepis na blogu Ucztując. W końcu upichciłam wówczas zapewne coś innego, gdyż dopiero na dniach powróciłam do tego przepisu i mogłam spróbować owego pasztetu. I teraz gorąco go Wam polecam! Pasztet jest przepyszny, dokładnie jak pisze Aklat, jest zwarty i świetnie daje się kroić. Przeze mnie jedzony w towarzystwie pełnoziarnistego chlebka z pomidorem i kiełkami. Moje jedyne modyfikacje to wyrzucenie marchewki z przepisu na rzecz większej ilości przecieru, same białka jaj, bez żółtek i jakaś własna kombinacja ulubionych przypraw, ale dla ułatwienia Wam sprawy przepis podaję w oryginalnej wersji.



Składniki na keksówkę 24 cm
  • 1 szklanka czerwonej soczewicy
  • 3 średniej wielkości marchewki (nie dałam)
  • 1 średnia cebula (plus sporo suszonego szczypiorku)
  • 2 ząbki czosnku
  • 1 łyżeczka zmielonego kminku
  • 1 łyżka koncentratu pomidorowego (dałam znacznie więcej, taki malutki słoiczek)
  • przyprawy: sól, pieprz, kawałek startego imbiru, pieprz cayenne, curry, słodka papryka, 1 łyżeczka zmielonego kminku
  • sos sojowy
  • odrobina oliwy z oliwek
  • 3 jajka (u mnie białka)

Sposób przygotowania

Soczewicę opłukać i ugotować w 2 szklankach wody. Soczewicę wymieszać z koncentratem. Marchewkę zetrzeć, cebulę i czosnek drobno pokroić. Na patelni rozgrzać olej wrzucić rozdrobnione warzywa i przyprawy i smażyć na małym ogniu. Nie należy żałować przypraw, ich smak częściowo się zgubi po wymieszaniu z soczewicą i jajkami. Gdy warzywa zmiękną połączyć je z soczewicą i dodawać po jednym jajku dokładnie mieszając. Masę przelać do foremki wysmarowanej masłem i wysypanej bułką tartą. Ja piekłam w "suchej" silikonowej. Piec 30-40 minut w 180 stopniach. Przed pokrojeniem pasztet ostudzić.


Smacznego!

niedziela, 5 września 2010

Nadziewane piersi kurczaka w sosie z gorgonzoli

Było serowo, dominująco serowo..pachniało kurczakiem, a przede wszystkim cudowną gorgonzolą. Na dłuższą metę nie polecam takiego wypasionego jedzonka, ale od czasu do czasu można sobie w ten sposób dogodzić. I ja to praktykuję:) Przepis już dawno wypróbowałam, ale jakoś zaginął mi gdzieś w archiwum i teraz dopiero go odnalazłam i Wam prezentuję. Pamiętam, że danie było bardzo sycące.



Składniki na drobiowe zawijańce
  • 2 piersi z kurczaka
  • ser mozzarella w kulce
  • kilka sztuk suszonych pomidorów (moje były suche, więc zalałam je wrzątkiem z odrobiną oliwy by namiękły)
  • przyprawy: sól, kolorowy pieprz
Sos ze śmietanki i gorgonzoli
  • opakowanie sera gorgonzola (200g)
  • 1/4 l śmietanki kremówki (ewentualnie podlać wodą)
  • przyprawy: sól, pieprz, gałka muszkatołowa
Sposób przygotowania

Piersi kurczaka obsypujemy przyprawami, robimy w nich tunele, które napełniamy serem mozzarella i kawałkami suszonych pomidorów. Sczepiamy wykałaczką i obsmażamy na patelni, a następnie podduszamy przez kilka minut, tak aby mięso straciło surowiznę. Odstawiamy na bok, a w międzyczasie przygotowujemy sos: gorgonzolę rozpuszczamy na patelni, zalewamy śmietanką, doprawiamy i podgotowujemy na małym ogniu. Teraz do sosu wkładamy przygotowane wcześniej piersi pokrojone na zgrabne talarki. Całość dusimy na wolnym ogniu, do czasu aż mamy pewność, że mięso jest gotowe. Podajemy z lekką surówką, a dla chętnych z jasnym pieczywem.

Smacznego!

Placuszki z ciecierzycy i grochu

Przepis na te placuszki wypatrzyłam u Agaty. Lekko go tylko zmodyfikowałam, by pasował do mojego "dietowego widzi mi się" czyli zamiast całego jaja tylko białko, zamiast zwykłej mąki - dodatek mąki z ciecierzycy. Wybrałam także jogurt zamiast śmietany. Placuszki te robiłam jednak tylko z ugotowanego wcześniej grochu i ciecierzycy, bo mi się pomyliło, że tutaj nie trzeba ich gotować:) Myślę, że to im nie zaszkodziło:) Przepis podaję tutaj w oryginale, a moje modyfikacje już znacie:)



Składniki na ok. 30 placuszków (u mnie wyszło mniej, bo nie trzymałam się sztywno podanych proporcji)
  • 150 g suchego grochu
  • 150 g suchej ciecierzycy
  • 2 czerwone cebule
  • 1 czerwona papryka
  • 4 ząbki czosnku
  • 1 jajko (dałam tylko białko aby było MM pierwszofazowe)
  • 2-3 łyżki jogurtu naturalnego lub kwaśnej śmietany (dałam jogurt)
  • 2 łyżki mąki (u mnie mąka z ciecierzycy)
  • pół pęczka natki pietruszki
  • sól, pieprz do smaku, słodka papryka

Sposób przygotowania

Groch i ciecierzycę wypłukać, włożyć do garnka i zalać wodą 1 cm powyżej poziomu ziaren. Zostawić do namoczenia na 18-20 godzin. Odsączyć z wody i zmielić w maszynce do mięsa razem z cebulą i papryką. Dodać posiekany czosnek, jajko, jogurt/śmietanę, mąkę, posiekaną natkę i wyrobić na jednolitą masę. Doprawić do smaku solą i pieprzem. Piekarnik rozgrzać do 180 stopni. Na 2 blachy wyłożone papierem do pieczenia nakładać łyżką porcje masy i rozpłaszczać na grubość ok. 8 mm. Piec ok. 20-25 do zrumienienia. Ostudzone placuszki można zamrażać.

Smacznego!

niedziela, 22 sierpnia 2010

Mleko sojowe i serek tofu domowym sposobem

Już jakiś czas temu wyszukałam w Internecie domowy sposób na przygotowanie mleka sojowego, a co za tym idzie i serka tofu. Problemem był tylko brak soi, której jak na złość nie mogłam nigdzie dostać. Ale jak już w końcu trafiłam na nią, tak kupiłam od razu kilka 500gramowych siateczek. I oczywiście mogłam w końcu spróbować zrobić moje domowe sojowe mleczko.


Składniki
  • 350g suchego ziarna soi
  • woda
Ziarno soi zalewamy 3-krotnie większą ilością wody i zostawiamy na noc, aby napęczniało. Rano płuczemy ziarno, zalewamy 3 szklankami wody i całość miksujemy na gładką, kremowa masę. W międzyczasie w dużym garnku zagotowujemy 10 szklanek wody. Do gotującej się wody dodajemy zmiksowaną soję i doprowadzamy całość do wrzenia. To powoduje, że nad gotującą się mieszaniną tworzy się piana. Kiedy piana podniesie się podlewamy odrobiną zimnej wody, by opadła. Robimy tak 3 razy. Wyłączamy następnie źródło ciepła i całość przecedzamy na gęstym sitku bądź przez gazę. Odcedzony biały płyn to właśnie mleko sojowe, które wedle gustu możemy dosmaczyć. Ja swoje "przerobiłam" na mleko sojowe waniliowe, dodając do płynu 2 rozcięte laski wanilii i dosładzając fruktozą. Natomiast to co zostało na sitku/gazie to okara, którą można wykorzystać jako np. farsz do pierogów, krokietów, na kotlety bądź pasztet. Ja upiekłam pasztet: okarę doprawiłam przyprawami i ziołami, dodałam kurze białko i trochę sojowej mąki. Piekłam ok. 45 minut w temp.180 st.C w małej silikonowej foremce, wierzch obsypałam orzeszkami pinii.

Pasztet z okary sojowej


Ponieważ z podanych proporcji wychodzi dość sporo mleka sojowego, część z niego przeznaczyłam na przygotowanie domowego serka tofu.



W tym celu zużyłam połowę mleka, które otrzymałam z przepisu i sok z 2 cytryn. Mleko sojowe zagrzałam, do gorącego wlałam sok z cytryn, wymieszałam i odstawiłam do ścięcia. Po chwili mieszanina zaczęła się rozwarstwiać. Po kilku minutach, kiedy mieszanina już ładnie się rozwarstwiła przełożyłam serek na gęstą gazę na sitku, przykryłam, obciążyłam ciężkim kubkiem i zostawiłam na ponad godzinę, aby odciekł pozostały płyn. Po upływie tego czasu moje tofu było gotowe.

Smacznego!

środa, 18 sierpnia 2010

Sałatka z makaronem, ciecierzycą i tuńczykiem

Ta sałatka strasznie mi posmakowała. Do tego stopnia, że robiłam ją 3 dni pod rząd, co więcej jadłam ją w ramach lunchu i kolacji. Cieszę się, że wpadłam na takie połączenie smaków, bo teraz wiem że częściej i z chęcią będę sięgać po puszkę tuńczyka. Do tej pory jakoś nie mogłam odnaleźć na niego smacznego sposobu zaprezentowania się na moim stole. Sałatka jest banalnie prosta i nie wymaga wielu składników. Kluczowe dla smaku i aromatu sałatki są dorodne, dojrzałe pomidory - malinówki i raczej żadne inne, bo to już moim zdaniem nie będzie to samo. W przepisie używam także octu balsamicznego białego, który nadaje sałatce przyjemnego aromatu i podkreśla pozostałe smaki. Polecam!



Składniki na 4 porcje
  • 100g makaronu razowego (penne)
  • 200g ugotowanego ziarna ciecierzycy*
  • 1 puszka tuńczyka w sosie własnym (polecam takiego w kawałkach)
  • kilka łodyg szczypiorku z cebulką
  • duży pomidor malinówka (polecam właśnie ten rodzaj)
  • czerwona papryka
  • ocet balsamiczny bianco
  • sól i pieprz - świeżo mielone
*Ostatnio wpadłam na pomysł i ugotowałam ciecierzycę w większej ilości, by ją potem poporcjować i zamrozić. W ten sposób mam ją "pod ręką" w dogodnym momencie. Puszkowanej - przetworzonej ciecierzycy nie uznaję.

Sposób przygotowania

Makaron gotujemy al dente (6-8 min.) w osolonej wodzie, odcedzamy i przelewamy zimną wodą. Pomidora i paprykę kroimy w większe kostki. Szczypiorek z cebulą siekamy. Tuńczyka odcedzamy na sitku. Następnie wszystkie składniki sałatki mieszamy w dużej misce. Całość skrapiamy białym octem balsamicznym i przyprawiamy solą i pieprzem. Przed podaniem polecam sałatkę schodzić, aby smaki zdążyły się przegryźć.

Smacznego!

niedziela, 15 sierpnia 2010

Domowe pieczywo

Jakiś czas temu stwierdziłam, że dobrym pomysłem byłoby stworzenie osobnego bloga, który poświęcić chciałam wyłącznie na prezentację mojego domowego pieczywa, ponieważ ...dziś mam smaka na... robił się powoli za mały na ogarnięcie moich wypiekowych szaleństw, a dodatkowo i mi samej coraz trudniej było odnaleźć się w moich chlebowych recepturach powciskanych gdzieś między zupę a naleśniki:)




I tak od słów przeszłam do czynów - tworząc nową stronę i przenosząc tam moje dotychczasowe wpisy poświęcone pieczywu. Nowa strona ma jeszcze swoje braki, gdyż i ja cierpię na brak czasu, ale myślę że w niedługim czasie zdołam te wszystkie luki pouzupełniać. Tymczasem nie pozostaje mi nic innego jak zachęcić Was do odwiedzin mojej chlebowej stronki...


Zapraszam:)


wtorek, 10 sierpnia 2010

Tabbuleh z komosy kwinoa

To moje pierwsze danie z wykorzystaniem nieznanej mi dotychczas komosy kwinoa, którą wypatrzyłam ostatnio na półce w sklepie ze zdrową żywnością. W przepisie, który poniżej przytaczam, pochodzącym z książki "Montignac dla kobiet" wyd. Artvitae wykorzystano białą odmianę tego ziarna, ja natomiast swoją sałatkę zrobiłam z ziarnem czerwonym, które z tego co mi wiadomo jest trochę mniejsze w porównaniu do ziarna białego. Tym niemniej sałatka wyszła bardzo smaczna.



Składniki na 4 porcje
  • 250g komosy kwinoa (użyłam odmiany czerwonej)
  • 3 cytryny
  • 4 łyżki oliwy z oliwek
  • 3 pomidory
  • 1 zielony ogórek
  • 1 papryka czerwona (dałam po kawałku kolorowej)
  • pęczek natki pietruszki
  • liście mięty
  • sól i pieprz
Sposób przygotowania

Komosę przepłukać zimną wodą. Odcedzić na sitku i przełożyć do garnka. Zalać wodą w stosunku do komosy 2:1 i zagotować, gotować ok. 8-10 minut. Odstawić na kolejne 10 minut do napęcznienia ziarna. Następnie przełożyć do dużej salaterki. Dodać sok z cytryn, oliwę i przyprawy, przemieszać. Dodać pokrojone warzywa i dokładnie wszystko wymieszać. Przykryć salaterkę folią spożywczą i odstawić do lodówki na co najmniej 6h. Na godzinę przed podaniem dorzucić do sałatki posiekaną natkę i miętę.


Smacznego!

niedziela, 8 sierpnia 2010

Muffinki pełnoziarniste z gruszkami

Jak ja dawno nie piekłam muffinek! Sprawdziłam, że ostatnio gościły one u nas w lutym, a były to te czekoladowe babeczki z wiśniami, swoją drogą bardzo smaczne, a jeszcze smaczniejsze po kilkunastu godzinach od upieczenia. Widziałam, że ostatnio na blogach kulinarnych sporo się takich małych cudeniek piekło, więc i mnie naszła na nie ochota. Musiałam tylko wyszukać odpowiednią recepturę (czyli zgodną z MM) i poczekać do weekendu, aby zrealizować moją muffinkową zachciankę. I teraz mogę powiedzieć, że warto było na nie poczekać. Po raz pierwszy piekłam muffinki z mąki razowej i jestem pozytywnie zaskoczona rezultatem. Muffinki wyszły mi bardzo puszyste i właściwie, gdyby nie to że sama je piekłam, to bym raczej nie odgadła, że nie są z białej mąki. Dodatek kakao stworzył ku temu świetny kamuflaż. Jako dodatek owocowy zdecydowałam się na gruszki i zielone winogrona. Przepis, który lekko zmodyfikowałam pochodzi z książki o Diecie South Beach. Polecam do wypróbowania!




Składniki na 12 muffinek
u mnie wyszło 12 zwykłych muffinek i 6 mniejszych, a niby trzymałam się podanych proporcji

suche
  • 1 i 1/2 szkl. mąki pszennej razowej typ graham
  • 1 szkl. otrębów pszennych
  • 2 łyżki fruktozy
  • 1 i 1/4 łyżeczki cynamonu
  • 1 i 1/4 łyżeczki sody do pieczenia
  • 1/4 łyżeczki soli
  • 1 łyżeczka kakao odtłuszczonego
mokre
  • 1 i 1/4 szkl. jogurtu naturalnego/maślanki 0%
  • 3 białka jaj, lekko ubite
  • kilka kropli aromatu waniliowego
Dodatkowo
  • 2 gruszki do ciasta i kilka kulek winogron do dekoracji
Sposób przygotowania

W jednej misce łączymy suche składniki, w drugiej mokre z kawałkami gruszek. Na środku suchych składników zrobić wgłębienie i wlać w nie mokre składniki. Mieszać do momentu aż składniki się połączą. Rozłożyć równe porcje do foremek muffinkowych - ponieważ w cieście nie ma tłuszczu najlepiej użyć form silikonowych, inaczej babeczki przykleją się do papierowych papilotek jeśli takich użyjemy. Udekorować połówkami winogron i piec przez ok. 20 minut w temp. 180 st, do suchego patyczka.

Smacznego!


czwartek, 5 sierpnia 2010

Domowe lody czekoladowe

Właściwie to po tych lodach pozostało już jedynie słodkie wspomnienie, ale ja w międzyczasie jakoś zapomniałam wstawić ten przetestowany przepis. Zatem nadrabiam braki i zachęcam do wypróbowania tych, którzy jeszcze się wahają, ponieważ nie mają maszynki do lodów. Ja przygotowałam je właśnie bez jej pomocy. Kilka razy trzeba było tylko wymieszać tężejącą w zamrażarce masę. Bliższe szczegóły poniżej. Przepis pochodzi z Moich Wypieków. Moje zmiany to użycie fruktozy zamiast cukru oraz 100% gorzkiej czekolady o zawartości kakao 70%.



Składniki na ok. 700 ml lodów
  • 300 ml śmietany kremówki
  • 300 ml mleka
  • 4 żółtka
  • 90 g cukru* (dałam fruktozę)
  • 100 g dobrej jakości gorzkiej czekolady (u mnie o zawartości kakao 70%)
  • 60 g dobrej jakości mlecznej czekolady (zastąpiłam gorzką)
  • 1 łyżka ekstraktu z wanilii (dałam kilka kropli aromatu)
Sposób przygotowania

W garnuszku z grubym dnem wymieszać śmietanę kremówkę, mleko, cukier. Podgrzać, do rozpuszczenia się cukru, mieszając, zdjąć z palnika (nie gotować). Żółtka ubić mikserem do białości (mikserem z końcówką do ubijania białek). Wlać do garnuszka z mlekiem wymieszać i podgrzewać, do zgęstnienia. Nie można doprowadzić do wrzenia! (masa od razu się zwarzy). Zdjąć z palnika, dolać ekstraktu z wanilii, wrzucić połamaną na kostki czekoladę, wymieszać do jej roztopienia. Jeśli czekolada nie będzie się chciała dobrze połączyć z resztą mleka, można zmiksować blenderem (ja tak zrobiłam). Masę ochłodzić do temperatury lodówkowej, najlepiej przez noc (może bardzo zgęstnieć). Przelać do maszyny do lodów, dalej postępować wg instrukcji Waszej maszyny do lodów. Masa czekoladowa przed włożeniem do maszyny jest gęsta, musowa, więc można również ją przełożyć do plastikowego kontenera do zamrażarki i zamrozić, bez użycia maszyny do lodów. Co pewien czas trzeba jednak mieszaninę lodową miksować, by ograniczyć powstawanie kryształków lodu.

* cukru można dodać mniej, w zależności od słodkości czekolady, której użyjecie; zasada jest jedna: mieszanina przed zamrożeniem powinna być słodsza, ponieważ lody z niej wyjdą już mniej słodkie


Smacznego!

środa, 4 sierpnia 2010

Naleśniki drożdżowe i czekoladowy serek

Odkąd posmakowałam jak dobre są naleśniki z mąki pełnoziarnistej smażę je kilka razy w miesiącu (z różnych przepisów), najczęściej w weekendy, od razu z podwójnej czy potrójnej porcji . Nadmiar zamrażam, tak aby mieć gotowe śniadanie gdzieś w środku tygodnia. Te dzisiejsze są na drożdżach, niby powinny mi z tego przepisu wyjść racuszki, ale ciasto moje miało tak rzadką konsystencję (choć trzymałam się twardo wytycznych), że nijak nie mogłam posmażyć małych placuszków. Dlatego też to co miało być racuchem, u mnie wygląda jak naleśnik:) Jako nadzienie przygotowałam czekoladowy serek, który naprawdę świetnie smakuje. Zaraz po zrobieniu ma lejącą konsystencję, ale po nocy w lodówce nabiera odpowiedniej formy. Dodam w tym miejscu, że taki serek można zrobić z dodatkiem zmiksowanych owoców zamiast kakao. Jest zdecydowanie lepszy od kupnego, bo bez żadnych sztucznych dodatków i barwników - tylko czysta natura:)



Składniki na naleśniki dla jednej osoby - przepis według www.montimaniacy.pl
  • 200ml mleka
  • łyżeczka fruktozy
  • 25g świeżych drożdży
  • 1 białko (ubić na pianę)
  • 100g mąki pszennej graham typ 1850 lub orkiszowej pełnoziarnistej
  • szczypta soli (a nawet dwie)
Z drożdży, fruktozy i odrobiny ciepłego mleka zrobić rozczyn i odstawić na kilka minut, aby ruszył. Aktywny rozczyn połączyć z resztą składników, delikatnie domieszać ubite białko. Smażyć naleśniki na rozgrzanej patelni, ewentualnie minimalnie posmarowanej olejem.

Czekoladowy serek do naleśników tzw. nutella mm - przepis z forum o Diecie Zuzla
  • 100g serka białego 0% homogenizowanego (ponieważ ciężko wynaleźć mi w sklepie taki chudy serek, zastępuję go jogurtem naturalnym i dodaję więcej mleka w proszku)
  • 5 - 6 łyżek odtłuszczonego mleka w proszku
  • 1 łyżka kakao (lub więcej)
  • 1 łyżka fruktozy/ lub syrop z agawe do smaku
  • kilka kropli ekstraktu waniliowego
  • 2 łyżki mleka chudego (dodać partiami)
Wszystkie składniki dobrze wymieszać, mleko płynne dodać partiami na końcu, tak aby otrzymać pożądaną konsystencję serka (jeśli używam jogurtu to mleko w tym przepisie pomijam). Całość schłodzić w lodówce przez kilka godzin, a najlepiej przez noc.

Smacznego!

sobota, 31 lipca 2010

Placki z cukinii i fety

Wśród chomikowanych przepisów z forum Cincin wpadł mi w oko ostatnio ten właśnie na zielonkawe placuszki. Bardzo łatwy przepis, a w sezonie cukiniowym to właściwie nie wypada nie zrobić ich choć raz. Kluczem do sukcesu czyli nie rozpadania się placuszków na patelni jest dobre odciśnięcie startej cukinii z nadmiaru soku - czynność tę zachowałam dla silnych ramion Połówka:) Przepis wypróbowany zatem polecam!



Składniki - podaję oryginalne proporcje, sama zrobiłam na oko
  • 3 średnie cukinie, starte na tarce o grubych oczkach
  • 1 łyżeczka soli
  • 3 duże jajka
  • 1 szklanka startej na tarce fety
  • 1 ząbek posiekanego czosnku
  • 1 szalotka, posiekana
  • troszkę świeżej mięty lub oregano
  • 3 łyżki mąki (dałam mąkę sojową, aby pasowało do mojej diety)
  • sól, pieprz do smaku - sól może być zbędna w zależności od tego jak słona jest feta
Dodatkowo
  • olej do smażenia
Sposób przygotowania

Starte cukinie wymieszać z solą i odstawić na godzinę na sicie/durszlaku, aby puściły sok. Po tym czasie dobrze odcisnąć (płyn wylać), przełożyć do miski. Dodać resztę składników, wymieszać. Kłaść porcje masy w formie placków na rozgrzaną patelnię i smażyć na rumiano. Delikatnie przewracać na drugą stronę, aby placki się nie rozpadały.

Smacznego!

piątek, 30 lipca 2010

Pasztet sojowy obłożony plastrami bekonu

Lubię wszelakie pasztety ze strączkowych, a z soi w szczególności, dlatego tak często do sojowego pasztetu wracam. Taki pasztet jadamy i na ciepło i na zimno, jest bardzo sycący, a w towarzystwie chrupkiej sałatki starcza za cały obiadowy posiłek. Jako "wkładki warzywnej" można użyć innych jarzyn, ja tutaj z premedytacją eliminuję marchewkę ze względu na niekorzystny indeks glikemiczny.



Składniki na formę keksową
  • 250g ziarna soi, namoczonego dzień wcześniej
  • 1 jajko
  • 10 małych pieczarek
  • kawałek pora
  • 2 cebule: biała i czerwona
  • odrobina oleju do podduszenia warzyw
  • przyprawy: sól, pieprz ziołowy i czarny świeżo mielony, papryka słodka, majeranek
  • ewent. mąka sojowa i woda z gotowania soi, aby "wyregulować" konsystencję pasztetu
  • 150g bekonu w cienkich plastrach, ok. 8 długich plastrów
  • ewent. garść orzechów pinii (bo lubimy takie podprażone na powierzchni pasztetu)
  • masło/olej do wysmarowania formy
Sposób przygotowania

Soję moczymy ok.12 godzin. Zalewamy świeżą wodą i gotujemy ok.1,5 h (solimy na kilka minut przed końcem gotowania). Posiekane cebule, pora i pieczarki podsmażamy do miękkości na oleju. Ugotowaną soję mielimy na gładką masę wraz z jarzynami. Do masy dodajemy jajko oraz przyprawy. Na końcu dodajemy ewent. trochę wody z gotowania soi i mąki sojowej, aby wyszła nam konsystencja pasztetu. Wszystko razem mieszamy. Masę pasztetową przekładamy do wysmarowanej formy. Wierzch obsypujemy orzeszkami pinii i rozkładamy plastry bekonu ciasno jeden obok drugiego. Pieczemy w temperaturze 180 st. C około 1 h. Pasztet można podawać na ciepło i na zimno.

Smacznego!

niedziela, 18 lipca 2010

Sorbet truskawkowy

Wczoraj nadrabiałam zaległości czytając Wasze ostatnie notatki kulinarne. I pojawiło się w nich sporo przeróżnych wersji sorbetów z sezonowych owoców. A że akurat kupiłam dorodne truskawki - i ja postanowiłam przygotować dla Nas taki letni deser. Przepis oparłam według pomysłu znalezionego np. na tym blogu.



Składniki
  • 750g świeżych truskawek
  • 50g wina czerwonego wytrawnego
  • 100g fruktozy
  • 2 szczypty kwasku cytrynowego

Sposób przygotowania

Wszystkie składniki zmiksowałam blenderem, przelałam do plastikowego pojemnika odpornego na zamrażanie i włożyłam do zamrażarki. W godzinnych odstępach mieszałam zamrażającą się sorbetową miksturę, aby rozbić tworzące się kryształki lodu. Sorbet podawać zmrożony do stałej konsystencji. Przybrać wedle uznania np. świeżymi listkami mięty bądź cząstkami owoców. Mój sorbet spędził w zamrażarce całą noc, wyciągnęłam go na ok. 10 minut przed podaniem, aby lekko się rozmroził, bo wygodniej go było wówczas nakładać do pucharków. Następnym razem przygotuję go w sorbetierze, która niestety musiała po zakupie zostać w Polsce, bo brakło dla niej miejsca bagażowego:)

Smacznego!

Knedle serowe z mąki pełnoziarnistej

Twarogowe knedelki już od tygodnia za mną chodziły, bo z Polski przywiozłam sporo tego białego sera, którego u nas nie można dostać w sklepie. Zatem dziś mieliśmy smaczniutkie knedelkowe śniadanie. Troszkę trzeba się z nimi pobawić, bo jest i wałkowanie i zlepianie, a potem jeszcze gotowanie, ale w weekend można sobie na to wszystko spokojnie pozwolić bez obawy, że spóźnimy się do pracy. Knedelki przygotowałam według zaleceń Metody Montignac według przepisu z forum CinCin z moimi drobnymi zmianami w zakresie metody przygotowania i proporcji składników. Polecam szczerze moją wersję, z ciastem nie ma żadnych problemów, bo nie lepi się do rąk, daje się ładnie formować, trzeba tylko rozwałkowywać placuszki na omączonym blacie. Wszystkie składniki oprócz mąki i soli użyłam prosto z lodówki.



Składniki na ok.15 sztuk
  • 250g sera twarogowego chudego 0%
  • 2 łyżki mleka odtłuszczonego
  • 1 białko
  • 1 szkl. mąki pełnoziarnistej (polecam pszenną, graham bądź orkiszową - dziś zrobiłam z orkiszowej)
  • płaska łyżeczka soli
Nadzienie
  • mrożone jagody i jeżyny + fruktoza
Sos jogurtowo-cynamonowy
  • kilka łyżek jogurtu niskotłuszczowego
  • syrop z agawe/fruktoza do smaku
  • cynamon do smaku

Wszystkie składniki sosu mieszamy i schładzamy. Wystarczy te kilka minut w lodówce, kiedy kolejne knedle jeszcze się gotują.

Sposób przygotowania

Ser rozcieramy w dłoniach, dodajemy białko jaja, mleko, sól i mąkę. Zagniatamy zwarte ciasto (ewentualnie dolewamy odrobinę mleka lub podsypujemy mąką). Z ciasta formujemy wałek, który dzielimy na ok.15 części. Każdą część rozwałkowujemy na okrągły placuszek, na środek każdego wykładamy owoce posypane fruktozą i sklejamy w zgrabne kulki. Wrzucamy na osolony wrzątek i gotujemy ok.5-8 minut od wypłynięcia knedli na powierzchnię. Podajemy polane sosem jogurtowo-cynamonowym.

Smacznego!


sobota, 17 lipca 2010

I po urlopie...a na obiad był gulasz, bo za oknem pada

I po urlopie... oj długo mnie tutaj na blogu nie było. Ale przed wyjazdem nie miałam czasu na blogowanie, bo trzeba było sporo rzeczy pozałatwiać, aby potem na spokojnie cieszyć się urlopem. A teraz - choć już od tygodnia na swoich śmieciach - to jeszcze do końca się ogarnąć nie mogę, a do tego wszystkiego doszło zakatarzenie i silny ból gardła. Środek lata, a ja latam po aptekach za tabletkami na przeziębienie:) Ale w końcu wypakowałam ostatnią torbę co w jakiś pokrętny sposób natchnęło mnie do porządków w kuchennych szafkach. I właśnie na tym upłynął mi cały dzień, dzień w połowie deszczowy i dość wietrzny. Już w nocy padało, więc mój pomysł z wypadem na plażę raczej miał nikłe szanse na realizację, a że lubię gruntowne porządki to całkiem miło mi ten sobotni dzionek minął. Przy okazji tej całej kuchennej krzątaniny przygotowałam dla nas smaczny wołowy gulasz z kolorowym bukietem warzyw. Kiedy go jedliśmy, za naszymi oknami akurat znowu padało.



Składniki na wołowy gulasz z bukietem kolorowych warzyw (2-3 porcje)
  • 200g bekonu pociętego w krótkie paseczki
  • cebula
  • woda do podlania + ziele angielskie, liść laurowy, sól, pieprz, papryka słodka
  • 500g wołowiny gulaszowej pociętej na kawałeczki wielkości kęsa
  • kilka małych pieczarek
  • ok. pół szkl. czerwonego wytrawnego wina
  • mieszanka świeżych warzyw: papryka kolorowa, cukinia młoda, czerwona cebula, groszek, świeży koperek (wszystko poszatkowane na małe kawałki)
  • 2 łyżeczki przecieru pomidorowego + odrobina fruktozy do smaku
  • kilka małych korniszonów w plasterkach
Dodatkowo
  • makaron chiński Tao Tao (z grochu i fasoli mung)
Sposób przygotowania

Boczek podsmażyć na patelni, dorzucić do niego posiekaną cebulę i wszystko razem poddusić. Przełożyć całość do garnka o grubym dnie, podlać wodą i dorzucić przyprawy. Na pozostałym tłuszczu podsmażyć wołowinę. Przełożyć do garnka i dusić ok. pół godziny. W międzyczasie na patelni poddusić pieczarki w plasterkach i mieszankę warzywną. Dodać do wołowiny, podlać winem i ewent. doprawić, dalej dusić na średnim ogniu aż wołowina będzie miękka. Można odparować część sosu, jeśli potrawa wyszła nam zbyt rzadka. Ewentualnie można się ratować zagęszczając sos łyżką mąki, ale ja polecam po prostu odparowanie potrawy na silnym ogniu. Na końcu domieszać przecier pomidorowy, pokrojone korniszony i ewent. lekko dosłodzić fruktozą dla przełamania smaku. Podawać na ciepło np. z chińskim makaronem.

Smacznego!

czwartek, 10 czerwca 2010

Makaron penne z pieczarkami i brokułem

Taki makaron to mój sposób na szybki i lekki czerwcowy obiad. Oprócz makaronu potrzebujemy tylko opakowanie pieczarek, główkę brokuła i duży kubeczek jogurtu naturalnego. Danie to przygotowałam tak, by pasowało do I fazy MM. Aby uzupełnić białko w posiłku do sałatki podałam tuńczyka w sosie własnym.



Składniki
  • makaron penne pełnoziarnisty
  • główka brokuła, podzielona na mniejsze różyczki
  • opakowanie pieczarek
  • duża cebula
  • łyżka oleju rzepakowego
  • sól i pieprz

Sos
  • 400-500ml jogurtu naturalnego
  • zioła prowansalskie
  • 3 ząbki czosnku, przeciśnięte przez praskę
  • odrobina przypraw
Sposób przygotowania

Makaron gotujemy al dente (6-8 min.) w osolonym wrzątku. Brokuła gotujemy najlepiej na parze przez kilka minut, tak aby pozostał jędrny, ale stracił surowiznę. Pieczarki kroimy w plasterki, cebulę drobno siekamy i razem przesmażamy na oleju, aż wszystko się poddusi. Doprawiamy przyprawami. W dużym naczyniu rozkładamy makaron, na nim układamy przygotowane pieczarki i kawałki brokuła. Przygotowujemy sos łącząc wszystkie składniki i polewamy nim sałatkę. Odstawiamy na 15- 30 minut do lodówki aby sałatka przeszła sosem. Podajemy jako osobne danie lub dodatek do mięsa bądź ryby.

Smacznego!

Lazania warzywna

Ta lazania to taka moja potrawa eksperymentalna. Zachciało mi się takiego dania, ale musiałam je lekko przerobić na potrzeby diety (danie nie mogło zawierać tłuszczów nasyconych). Zatem wyeliminowałam mięsko, ser, oryginalny sos beszamelowy zastąpiłam sosem przygotowanym z mleka odtłuszczonego i mąki sojowej. I powiem wam szczerze, że jestem bardzo zadowolona z mojej warzywnej lazanii. Jak już przestygła mogłam ją pokroić na duże kwadraty i tak przygotowaną zabierałam sobie w porcjach do pracy, gdzie tylko trzeba było ją podgrzać w mikrofali. Pomysł zdecydowanie do powtórzenia:)



Składniki
  • 9 płatów makaronu pełnoziarnistego do lazanii
  • bukiet warzyw: cukinia, bakłażan, kolorowa papryka, ugotowana czerwona fasolka, czerwona i biała cebulka, 3 garście świeżych liści szpinaku
  • puszka pomidorów
  • łyżka przecieru pomidorowego
  • przyprawy: sól, pieprz ziołowy i kolorowy świeżo mielony, czerwona papryka, odrobina fruktozy

Sos a'la beszamelowy
  • mleko odtłuszczone - ok.2 szklanki
  • kilka łyżek mąki sojowej
  • sól, pieprz, gałka muszkatołowa
Sposób przygotowania

Wszystkie warzywa surowe pokroiłam na drobne kawałki i poddusiłam w dużym garnku, na końcu dodając fasolkę i świeży szpinak. Do tego dodałam pomidory z puszki, przecier pomidorowy i całość doprawiłam. Ten warzywny farsz powinien być dość zwarty, zatem w razie czego trzeba nadmiar wydzielonych soków odparować. W rondelki zagotowałam mleko, w którym rozprowadziłam mąkę sojową, doprawiłam do smaku i trzymałam tak długo na ogniu jednocześnie mieszając aż sos zgęstniał. Formę do zapiekania lekko przesmarowałam warstwą sosu, na to wyłożyłam płaty makaronu, następnie wyłożyłam grubo część farszu, potem znowu makaron i tak do wyczerpania składników. Ostatnią warstwę ma stanowić makaron. Ten przesmarowałam sosem i zapiekłam całość ok. 45 minut w temp. 180 st. C.

Smacznego!

poniedziałek, 31 maja 2010

Kurczak pieczony z jabłkami i gruszkami

Zdążyłam napisać o rocznicowym deserze, a teraz wspomnę o rocznicowym daniu głównym. Jak dla mnie pycha!!! Połączenie pieczonego kurczaka i słodkich rodzimych owoców to zdecydowanie dobry duet. A przy tym jaki smakowity i aromatyczny sosik otrzymujemy. Przepis zdecydowanie wielokrotnego użytku:) Szczerze polecam!


Składniki
  • 1 kurczak ok. 1400g
  • 3 duże jabłka obrane ze skórki, pozbawione gniazd nasiennych
  • 2 duże gruszki obrane ze skórki, pozbawione gniazd nasiennych
  • przyprawy: sól gruba morska, świeżo mielony pieprz kolorowy, majeranek
  • ok. 1/2 - 2/3 filiżanki wody
Sposób przygotowania

Kurczaka w całości myjemy i osuszamy, nacieramy przyprawami z zewnątrz i wewnątrz. Odstawiamy przykrytego do lodówki na kilka godzin. Ja w praktyce zawsze przygotowuję kurczaka wieczorem i zostawiam w lodówce na całą noc. Następnego dnia namaczam w wodzie garnek rzymski przez 15 minut. Jabłka i gruszki dzielę na mniejsze kawałki, ósemki bądź szesnastki. Częścią owoców faszeruję kurczaka, sczepiam skórę wykałaczką, aby nadzienie nie uciekło. Kurczaka przekładam do garnka rzymskiego, obkładam resztą owoców, podlewam odrobiną wody (nie dużo, gdyż w trakcie pieczenia namoczony wcześniej garnek "odda" trochę wody). Zimny garnek z pokrywką wstawiam do piekarnika, nagrzewam do 200 st i piekę przez 45 minut. Potem ściągam pokrywkę i dopiekam kolejne 30 minut, ewentualnie chwilę dłużej, aż kurczak będzie ładnie zrumieniony. W międzyczasie obracam raz kurczaka na drugą stronę, aby podrumienił się z obu stron.

Smacznego!

niedziela, 30 maja 2010

Deser z mascarpone, gorzką czekoladą i pistacjami

Deser z okazji szczególnego dnia - Naszej pierwszej rocznicy ślubu. Przygotowany na podstawie przepisu Sd_Silver z Forum Zuzla. Szczerze polecam, bo jest wart wypróbowania. Przepis zgodny z Metodą Montignaca, idealny na wyjątkowe okazje.



Składniki na 4 porcje
  • 250ml słodkiej śmietanki do ubijania (u mnie 38%)
  • 50g czyli pół tabliczki gorzkiej czekolady 70% kakao np. Lindt
  • 250g serka mascarpone
  • 1/2 szklanki posiekanych pistacji + kilka do dekoracji
  • słodzik/syrop z agawe do smaku
Sposób przygotowania

Połowę śmietanki mocno podgrzewamy i rozpuszczamy w niej czekoladę. Masę studzimy i przez co najmniej godzinę schładzamy w lodówce. Po tym czasie ubijamy schłodzoną masę i łączymy z połową serka mascarpone, ewentualnie dosładzamy. Drugą część śmietanki ubijamy w osobnym naczyniu i łączymy z resztą serka, mieszamy, dosładzamy i dorzucamy posiekane pistacje, zachowując kilka do dekoracji. W 4 pucharkach rozkładamy przygotowane kremy: ja najpierw wyłożyłam krem biały z pistacjami, który przykryłam kremem czekoladowym. Posypałam pistacjami i schłodziłam przed podaniem.

Smacznego!

Lody czekoladowe z malinami

Dziś podaję przepis na domowe lody zgodne z MM. Przepis pochodzi z jednej z książek Michela Montignaca, jednakże nie jestem w stanie podać obecnie jej dokładnego tytułu, gdyż kopię przepisu wynalazłam w skarbach Chomika:) Natomiast już niedługo przyjdą moje zamówione książki dotyczące Metody Montignaca, w tym Karuzela Smaków, której wyczekuję z niecierpliwością. Zatem potem to się będzie tutaj na moim blogu działo:) A tymczasem zostawiam Was z przepisem na pyszne lody. Następnym razem ładnie je udekoruję i podam w szklanych miseczkach...teraz to było takie podejście na szybko, bo obydwoje nie mogliśmy się doczekać spróbowania tego co to nam wyszło.


Składniki na 4 porcje
  • 200g czekolady o zawartości kakao min.70%
  • 1 łyżka fruktozy
  • 50 ml rumu/lub wody jeśli nie mamy
  • 4 żółtka
  • 25g kremówki o zawartości tłuszczu 35%
  • 250g świeżych malin
Do dekoracji
  • 4 dorodne maliny
  • 25g pistacji uprażonych i z grubsza posiekanych


Sposób przygotowania

Maliny umyć, oczyścić i odsączyć, 4 ładne odłożyć do dekoracji.
Czekoladę połamać na kawałki i rozpuścić w kąpieli wodnej.
Do rondelka wsypać fruktozę, zalać rumem, bądź wodą. Całość podgrzewać na wolnym ogniu aż do powstania syropu. Odstawić do wystudzenia.
W międzyczasie ubić żółtka na krem. Dolać wystudzony syrop. Dalej ubijać mikserem ok. 4-5 minut na najwyższych obrotach. Domieszać rozpuszczoną czekoladę.
Ubić śmietankę na sztywno i włożyć delikatnie do kremu. Dodać maliny i ostrożnie wymieszać.
Gotową masę włożyć do wyłożonej folią spożywczą formy odpornej na zamrażanie. Przykryć i wstawić do zamrażalnika na co najmniej 4h.
Lody wyjąć z formy, usunąć folię, pokroić na porcje, udekorować malinami i posiekanymi pistacjami i podawać.

Smacznego!