Jaki właśnie mi się wymarzył. Poszperałam zatem w sieci, znalazłam kilka przepisów z których zaczerpnęłam to i owo, bo to w końcu mój pierwszy pasztet, więc jakieś „naukowe podwaliny” zdały się być niezbędnymi… A reszta to już czysta przyjemność kulinarnego eksperymentowania i w ostatecznym punkcie przyjemność podniebienia.
- 350g suchego ziarna soi
- 2 jajka
- 2 średnie cebule
- kawałek białej części pora (ostatnio u mnie wszędzie pora wpycham:)
- 75g pieczarek
- mała marchewka
- mała pietruszka
- 30g masła do podsmażenia cebuli i pora
- 40g orzechów pistacjowych
- 2 łyżki posiekanej natki pietruszki
- 2 łyżki mąki ziemniaczanej (wyczytałam w cudzych przepisach więc u siebie tak zapobiegawczo dałam)
- przyprawy: sól, pieprz czarny i ziołowy, gałka muszkatołowa, majeranek, jarzynka
- ok. szkl. wody z gotowania soi
- 20g orzeszków pinii
- 100g bekonu w kostkę
- ok.10g masła
- ok.15-20g bułki tartej
Sposób przygotowania
Soję moczymy ok.12 godzin. Zalewamy świeżą wodą i gotujemy ok.1,5 h (nie zaleca się solić ziaren w tej fazie). Osobno gotujemy marchewkę i pietruszkę. Posiekane cebulę i pora podsmażamy do miękkości na maśle. Ugotowaną soję mielimy na gładką masę wraz z jarzynami oraz cebulą i porem. Kawałek marchewki można pokroić w drobną kostkę i dodać potem do zmielonej masy. Do masy dodajemy jajka, pokrojone w małe kawałki pieczarki, posiekaną natkę pietruszki, posiekane orzechy pistacjowe oraz przyprawy. Na końcu dodajemy wodę z gotowania soi oraz mąkę ziemniaczaną - u mnie była to niepełna szklanka wywaru oraz 2 łyżki mąki ziemniaczanej. Wszystko razem mieszamy. Masę pasztetową przekładamy do formy wysmarowanej masłem i oprószonej bułką tartą. Na wierzchu rozkładamy bekon pokrojony w kostkę oraz orzeszki pinii. Pieczemy w temperaturze 180 st. C około 1 h. Można podawać i na ciepło i na zimno.
Kaloryczność oraz wartości odżywcze
Z podanych składników otrzymałam 1280g pasztetu. 100g mojego pasztetu to 194 kcal, a w tym 13g białka, 11g tłuszczu oraz 9g węglowodanów.
Kliknij na obrazku aby powiększyć
Smacznego!
4 komentarze:
też planowałam zrobić jakiś pasztet ze strączków, ale to mielenie mnie zniecheciło ;)
ale pyszny eksperyment!
pistacje to to samo co orzechy pini?
aga-aa myśmy zaatakowali soję sokowirówką..he he..poważnie...i nie ma żadnego soczku tylko ładnie przemielona masa - a dlatego sokowirówką, bo to akurat mamy w wyposażeniu naszej małej kuchni..może ktoś na pomysł wpadnie i w ramach prezentu sprawi nam prawdziwą maszynkę do mielenia:)
asiejko - pistacje są słonawe i z zielonym kolorkiem orzecha, a orzeszki pinii jak dmuchany ryż wyglądają i mają taki kremowy kolorek..
tak mi się pomyliło,
bo w tytule są orzeszki pinii
a w składnikach znalazłam pistacje
i się zdziwiłam
a nie zauważyłam,
że pinii są użyte na wierch :-)
no w każdym razie pistacje uwielbiam,
a tych drugich nigdy nie próbowałam
pozdrawiam!
Prześlij komentarz