Zachciało mi się takiego pasztetu/pasty domowej roboty do kanapek. W tym celu wykorzystałam ostatnie zapasy soi. W pierwszej wersji chciałam go doprawić na pomidorowo - czyli tak jak to zwykle robiłam, a mianowicie soja, przecier pomidorowy plus bogactwo przypraw na czele ze słodką papryką i majerankiem - jednak w końcu zdecydowałam się na mieszankę orzechową. I nie żałuję. Pasztet wyszedł niezwykle aromatyczny.
Składniki
- ziarno soi, namoczone przez noc, ugotowane z dodatkiem kostki rosołowej i przypraw (wszystkie przyprawy dodane po ok. godzinie gotowania) - użyłam ok. 1-1,5 szkl. suchego ziarna
- mieszanka orzechów i ziaren: łyżka siemienia lnianego, łyżka sezamu, łyżka słonecznika, łyżka orzechów pinii, garść orzechów włoskich
- płyn z gotowania soi - dodajemy partiami do uzyskania pożądanej konsystencji pasztetu
- kilka kropli oleju sezamowego
- ewent. inne przyprawy - u mnie nie było już potrzeby bardziej doprawiać
Sposób przygotowania
Namoczoną przez ok. 12 godzin soję gotujemy do miękkości przez ok.1,5-2h. W drugiej godzinie gotowania doprawiamy. Odcedzamy, zachowując płyn. Ugotowaną soję mielimy na miazgę. Mieszankę orzechów i ziaren podprażamy na suchej patelni, aż do zezłocenia (lub lekkiego zbrązowienia). Również mielimy i łączymy ze zmieloną soją. Dodajemy olej oraz tyle płynu z gotowania, aby uzyskać pasztet łatwy do rozsmarowania na kromce chleba. Miksujemy lub ręcznie mieszamy, do dobrego połączenia składników. Ewentualnie doprawiamy.
Namoczoną przez ok. 12 godzin soję gotujemy do miękkości przez ok.1,5-2h. W drugiej godzinie gotowania doprawiamy. Odcedzamy, zachowując płyn. Ugotowaną soję mielimy na miazgę. Mieszankę orzechów i ziaren podprażamy na suchej patelni, aż do zezłocenia (lub lekkiego zbrązowienia). Również mielimy i łączymy ze zmieloną soją. Dodajemy olej oraz tyle płynu z gotowania, aby uzyskać pasztet łatwy do rozsmarowania na kromce chleba. Miksujemy lub ręcznie mieszamy, do dobrego połączenia składników. Ewentualnie doprawiamy.
Smacznego!
3 komentarze:
Ojej mniam mniam ale to pysznie wygląda.. muszę kupić soję :)
Ni ewiem czemu sie tak boje soji? :) Jakoś nie potrafie jej doadać d o mojego menu ;/ Może pradzisz jakis przepis z soją, który mógł by mnie zachęcić do pichcenia z nią:)? Pasztet ja bardzo chętnia, ale mąż nie jest pasztetowy ;p ;) Pozdrawiam ciepło ;)
Kingo - polecam, bo nam bardzo smakuje
Gosiu - akurat ja to właściwie robiłam tylko różnego rodzaju pasztety i pasty do chleba..na blogu jest taki pasztet z orzechami pinii i boczkiem - i mój Mąż za nim przepada...można go i na zimno i na ciepło podawać....ale dodam, że połowa jego uroku to właśnie ten mix orzechów i boczku...ogólnie mówiąc to soja sama z siebie jest nijaka, dopiero to czym ją doprawimy nadaje jej prawdziwy smak...sama miałam zamiar zostawić jej trochę do chleba, ale w końcu z tej reszty co mi została zrobiłam właśnie (oprócz pasty)pasztet..tym razem z orzechem włoskim
Prześlij komentarz