O ile pamiętam to jest to moje pierwsze samodzielnie wykonane ciasto, a były to czasy podstawówki. Przepis spisała moja Mama w kalendarzu z 1980 roku, czyli dobre 2 lata przed moimi narodzinami. I tak tkwi ten przepis na tych kartkach do dzisiaj, już pismo lekko wyblakło, kartki pożółkły, a okładkę sklejałyśmy ze 3 razy. Ale przepis przetrwał. I tak mi się przypomniało ostatnio o tym murzynku - zadzwoniłam do mamy, która odnalazła kalendarz i podyktowała składniki. I upiekłam. Wciąż go lubię, jest taki puchaty, ale wilgotny i może stać z tydzień, gdyż długo zachowuje świeżość. Zrezygnowałam z polewy, aby nacieszyć się po prostu smakiem ciasta.
Składniki na keksówkę dł. 28 - 32 cm
- 2 szkl. mąki
- 1 szkl. cukru
- 1/2 szkl. kwaśnej śmietany
- 1/2 szkl. powideł/dżemu ze śliwek
- 6 łyżek oleju
- 1 łyżeczka cynamonu
- 2 łyżeczki sody
- 2 całe jajka
- 1 łyżeczka kakao
Dodatkowo jeśli dekorujemy
- polewa czekoladowa lub cukier puder
Wszystkie składniki połączyć i przelać do przygotowanej formy. Piec ok.45 minut w 200 st. C.
Mój murzynek bardzo wyrósł w piekarniku.
Mój murzynek bardzo wyrósł w piekarniku.
Smacznego!
2 komentarze:
Jeśli 1980 to dwa lata przed Twoimi narodzinami, mto witaj w klubie rocznika 82 :)))
A co do Murzynka, to dla mnie to też smak dzieciństwa :) Proste i niezawodne ciasto :)
Mam wiele ulubionych ciast, murzynek jest jednym z nich :)
Przypomniałaś mi o nim Ewo, mam tyle powideł śliwkowych!
Prześlij komentarz