niedziela, 22 sierpnia 2010

Mleko sojowe i serek tofu domowym sposobem

Już jakiś czas temu wyszukałam w Internecie domowy sposób na przygotowanie mleka sojowego, a co za tym idzie i serka tofu. Problemem był tylko brak soi, której jak na złość nie mogłam nigdzie dostać. Ale jak już w końcu trafiłam na nią, tak kupiłam od razu kilka 500gramowych siateczek. I oczywiście mogłam w końcu spróbować zrobić moje domowe sojowe mleczko.


Składniki
  • 350g suchego ziarna soi
  • woda
Ziarno soi zalewamy 3-krotnie większą ilością wody i zostawiamy na noc, aby napęczniało. Rano płuczemy ziarno, zalewamy 3 szklankami wody i całość miksujemy na gładką, kremowa masę. W międzyczasie w dużym garnku zagotowujemy 10 szklanek wody. Do gotującej się wody dodajemy zmiksowaną soję i doprowadzamy całość do wrzenia. To powoduje, że nad gotującą się mieszaniną tworzy się piana. Kiedy piana podniesie się podlewamy odrobiną zimnej wody, by opadła. Robimy tak 3 razy. Wyłączamy następnie źródło ciepła i całość przecedzamy na gęstym sitku bądź przez gazę. Odcedzony biały płyn to właśnie mleko sojowe, które wedle gustu możemy dosmaczyć. Ja swoje "przerobiłam" na mleko sojowe waniliowe, dodając do płynu 2 rozcięte laski wanilii i dosładzając fruktozą. Natomiast to co zostało na sitku/gazie to okara, którą można wykorzystać jako np. farsz do pierogów, krokietów, na kotlety bądź pasztet. Ja upiekłam pasztet: okarę doprawiłam przyprawami i ziołami, dodałam kurze białko i trochę sojowej mąki. Piekłam ok. 45 minut w temp.180 st.C w małej silikonowej foremce, wierzch obsypałam orzeszkami pinii.

Pasztet z okary sojowej


Ponieważ z podanych proporcji wychodzi dość sporo mleka sojowego, część z niego przeznaczyłam na przygotowanie domowego serka tofu.



W tym celu zużyłam połowę mleka, które otrzymałam z przepisu i sok z 2 cytryn. Mleko sojowe zagrzałam, do gorącego wlałam sok z cytryn, wymieszałam i odstawiłam do ścięcia. Po chwili mieszanina zaczęła się rozwarstwiać. Po kilku minutach, kiedy mieszanina już ładnie się rozwarstwiła przełożyłam serek na gęstą gazę na sitku, przykryłam, obciążyłam ciężkim kubkiem i zostawiłam na ponad godzinę, aby odciekł pozostały płyn. Po upływie tego czasu moje tofu było gotowe.

Smacznego!

środa, 18 sierpnia 2010

Sałatka z makaronem, ciecierzycą i tuńczykiem

Ta sałatka strasznie mi posmakowała. Do tego stopnia, że robiłam ją 3 dni pod rząd, co więcej jadłam ją w ramach lunchu i kolacji. Cieszę się, że wpadłam na takie połączenie smaków, bo teraz wiem że częściej i z chęcią będę sięgać po puszkę tuńczyka. Do tej pory jakoś nie mogłam odnaleźć na niego smacznego sposobu zaprezentowania się na moim stole. Sałatka jest banalnie prosta i nie wymaga wielu składników. Kluczowe dla smaku i aromatu sałatki są dorodne, dojrzałe pomidory - malinówki i raczej żadne inne, bo to już moim zdaniem nie będzie to samo. W przepisie używam także octu balsamicznego białego, który nadaje sałatce przyjemnego aromatu i podkreśla pozostałe smaki. Polecam!



Składniki na 4 porcje
  • 100g makaronu razowego (penne)
  • 200g ugotowanego ziarna ciecierzycy*
  • 1 puszka tuńczyka w sosie własnym (polecam takiego w kawałkach)
  • kilka łodyg szczypiorku z cebulką
  • duży pomidor malinówka (polecam właśnie ten rodzaj)
  • czerwona papryka
  • ocet balsamiczny bianco
  • sól i pieprz - świeżo mielone
*Ostatnio wpadłam na pomysł i ugotowałam ciecierzycę w większej ilości, by ją potem poporcjować i zamrozić. W ten sposób mam ją "pod ręką" w dogodnym momencie. Puszkowanej - przetworzonej ciecierzycy nie uznaję.

Sposób przygotowania

Makaron gotujemy al dente (6-8 min.) w osolonej wodzie, odcedzamy i przelewamy zimną wodą. Pomidora i paprykę kroimy w większe kostki. Szczypiorek z cebulą siekamy. Tuńczyka odcedzamy na sitku. Następnie wszystkie składniki sałatki mieszamy w dużej misce. Całość skrapiamy białym octem balsamicznym i przyprawiamy solą i pieprzem. Przed podaniem polecam sałatkę schodzić, aby smaki zdążyły się przegryźć.

Smacznego!

niedziela, 15 sierpnia 2010

Domowe pieczywo

Jakiś czas temu stwierdziłam, że dobrym pomysłem byłoby stworzenie osobnego bloga, który poświęcić chciałam wyłącznie na prezentację mojego domowego pieczywa, ponieważ ...dziś mam smaka na... robił się powoli za mały na ogarnięcie moich wypiekowych szaleństw, a dodatkowo i mi samej coraz trudniej było odnaleźć się w moich chlebowych recepturach powciskanych gdzieś między zupę a naleśniki:)




I tak od słów przeszłam do czynów - tworząc nową stronę i przenosząc tam moje dotychczasowe wpisy poświęcone pieczywu. Nowa strona ma jeszcze swoje braki, gdyż i ja cierpię na brak czasu, ale myślę że w niedługim czasie zdołam te wszystkie luki pouzupełniać. Tymczasem nie pozostaje mi nic innego jak zachęcić Was do odwiedzin mojej chlebowej stronki...


Zapraszam:)


wtorek, 10 sierpnia 2010

Tabbuleh z komosy kwinoa

To moje pierwsze danie z wykorzystaniem nieznanej mi dotychczas komosy kwinoa, którą wypatrzyłam ostatnio na półce w sklepie ze zdrową żywnością. W przepisie, który poniżej przytaczam, pochodzącym z książki "Montignac dla kobiet" wyd. Artvitae wykorzystano białą odmianę tego ziarna, ja natomiast swoją sałatkę zrobiłam z ziarnem czerwonym, które z tego co mi wiadomo jest trochę mniejsze w porównaniu do ziarna białego. Tym niemniej sałatka wyszła bardzo smaczna.



Składniki na 4 porcje
  • 250g komosy kwinoa (użyłam odmiany czerwonej)
  • 3 cytryny
  • 4 łyżki oliwy z oliwek
  • 3 pomidory
  • 1 zielony ogórek
  • 1 papryka czerwona (dałam po kawałku kolorowej)
  • pęczek natki pietruszki
  • liście mięty
  • sól i pieprz
Sposób przygotowania

Komosę przepłukać zimną wodą. Odcedzić na sitku i przełożyć do garnka. Zalać wodą w stosunku do komosy 2:1 i zagotować, gotować ok. 8-10 minut. Odstawić na kolejne 10 minut do napęcznienia ziarna. Następnie przełożyć do dużej salaterki. Dodać sok z cytryn, oliwę i przyprawy, przemieszać. Dodać pokrojone warzywa i dokładnie wszystko wymieszać. Przykryć salaterkę folią spożywczą i odstawić do lodówki na co najmniej 6h. Na godzinę przed podaniem dorzucić do sałatki posiekaną natkę i miętę.


Smacznego!

niedziela, 8 sierpnia 2010

Muffinki pełnoziarniste z gruszkami

Jak ja dawno nie piekłam muffinek! Sprawdziłam, że ostatnio gościły one u nas w lutym, a były to te czekoladowe babeczki z wiśniami, swoją drogą bardzo smaczne, a jeszcze smaczniejsze po kilkunastu godzinach od upieczenia. Widziałam, że ostatnio na blogach kulinarnych sporo się takich małych cudeniek piekło, więc i mnie naszła na nie ochota. Musiałam tylko wyszukać odpowiednią recepturę (czyli zgodną z MM) i poczekać do weekendu, aby zrealizować moją muffinkową zachciankę. I teraz mogę powiedzieć, że warto było na nie poczekać. Po raz pierwszy piekłam muffinki z mąki razowej i jestem pozytywnie zaskoczona rezultatem. Muffinki wyszły mi bardzo puszyste i właściwie, gdyby nie to że sama je piekłam, to bym raczej nie odgadła, że nie są z białej mąki. Dodatek kakao stworzył ku temu świetny kamuflaż. Jako dodatek owocowy zdecydowałam się na gruszki i zielone winogrona. Przepis, który lekko zmodyfikowałam pochodzi z książki o Diecie South Beach. Polecam do wypróbowania!




Składniki na 12 muffinek
u mnie wyszło 12 zwykłych muffinek i 6 mniejszych, a niby trzymałam się podanych proporcji

suche
  • 1 i 1/2 szkl. mąki pszennej razowej typ graham
  • 1 szkl. otrębów pszennych
  • 2 łyżki fruktozy
  • 1 i 1/4 łyżeczki cynamonu
  • 1 i 1/4 łyżeczki sody do pieczenia
  • 1/4 łyżeczki soli
  • 1 łyżeczka kakao odtłuszczonego
mokre
  • 1 i 1/4 szkl. jogurtu naturalnego/maślanki 0%
  • 3 białka jaj, lekko ubite
  • kilka kropli aromatu waniliowego
Dodatkowo
  • 2 gruszki do ciasta i kilka kulek winogron do dekoracji
Sposób przygotowania

W jednej misce łączymy suche składniki, w drugiej mokre z kawałkami gruszek. Na środku suchych składników zrobić wgłębienie i wlać w nie mokre składniki. Mieszać do momentu aż składniki się połączą. Rozłożyć równe porcje do foremek muffinkowych - ponieważ w cieście nie ma tłuszczu najlepiej użyć form silikonowych, inaczej babeczki przykleją się do papierowych papilotek jeśli takich użyjemy. Udekorować połówkami winogron i piec przez ok. 20 minut w temp. 180 st, do suchego patyczka.

Smacznego!


czwartek, 5 sierpnia 2010

Domowe lody czekoladowe

Właściwie to po tych lodach pozostało już jedynie słodkie wspomnienie, ale ja w międzyczasie jakoś zapomniałam wstawić ten przetestowany przepis. Zatem nadrabiam braki i zachęcam do wypróbowania tych, którzy jeszcze się wahają, ponieważ nie mają maszynki do lodów. Ja przygotowałam je właśnie bez jej pomocy. Kilka razy trzeba było tylko wymieszać tężejącą w zamrażarce masę. Bliższe szczegóły poniżej. Przepis pochodzi z Moich Wypieków. Moje zmiany to użycie fruktozy zamiast cukru oraz 100% gorzkiej czekolady o zawartości kakao 70%.



Składniki na ok. 700 ml lodów
  • 300 ml śmietany kremówki
  • 300 ml mleka
  • 4 żółtka
  • 90 g cukru* (dałam fruktozę)
  • 100 g dobrej jakości gorzkiej czekolady (u mnie o zawartości kakao 70%)
  • 60 g dobrej jakości mlecznej czekolady (zastąpiłam gorzką)
  • 1 łyżka ekstraktu z wanilii (dałam kilka kropli aromatu)
Sposób przygotowania

W garnuszku z grubym dnem wymieszać śmietanę kremówkę, mleko, cukier. Podgrzać, do rozpuszczenia się cukru, mieszając, zdjąć z palnika (nie gotować). Żółtka ubić mikserem do białości (mikserem z końcówką do ubijania białek). Wlać do garnuszka z mlekiem wymieszać i podgrzewać, do zgęstnienia. Nie można doprowadzić do wrzenia! (masa od razu się zwarzy). Zdjąć z palnika, dolać ekstraktu z wanilii, wrzucić połamaną na kostki czekoladę, wymieszać do jej roztopienia. Jeśli czekolada nie będzie się chciała dobrze połączyć z resztą mleka, można zmiksować blenderem (ja tak zrobiłam). Masę ochłodzić do temperatury lodówkowej, najlepiej przez noc (może bardzo zgęstnieć). Przelać do maszyny do lodów, dalej postępować wg instrukcji Waszej maszyny do lodów. Masa czekoladowa przed włożeniem do maszyny jest gęsta, musowa, więc można również ją przełożyć do plastikowego kontenera do zamrażarki i zamrozić, bez użycia maszyny do lodów. Co pewien czas trzeba jednak mieszaninę lodową miksować, by ograniczyć powstawanie kryształków lodu.

* cukru można dodać mniej, w zależności od słodkości czekolady, której użyjecie; zasada jest jedna: mieszanina przed zamrożeniem powinna być słodsza, ponieważ lody z niej wyjdą już mniej słodkie


Smacznego!

środa, 4 sierpnia 2010

Naleśniki drożdżowe i czekoladowy serek

Odkąd posmakowałam jak dobre są naleśniki z mąki pełnoziarnistej smażę je kilka razy w miesiącu (z różnych przepisów), najczęściej w weekendy, od razu z podwójnej czy potrójnej porcji . Nadmiar zamrażam, tak aby mieć gotowe śniadanie gdzieś w środku tygodnia. Te dzisiejsze są na drożdżach, niby powinny mi z tego przepisu wyjść racuszki, ale ciasto moje miało tak rzadką konsystencję (choć trzymałam się twardo wytycznych), że nijak nie mogłam posmażyć małych placuszków. Dlatego też to co miało być racuchem, u mnie wygląda jak naleśnik:) Jako nadzienie przygotowałam czekoladowy serek, który naprawdę świetnie smakuje. Zaraz po zrobieniu ma lejącą konsystencję, ale po nocy w lodówce nabiera odpowiedniej formy. Dodam w tym miejscu, że taki serek można zrobić z dodatkiem zmiksowanych owoców zamiast kakao. Jest zdecydowanie lepszy od kupnego, bo bez żadnych sztucznych dodatków i barwników - tylko czysta natura:)



Składniki na naleśniki dla jednej osoby - przepis według www.montimaniacy.pl
  • 200ml mleka
  • łyżeczka fruktozy
  • 25g świeżych drożdży
  • 1 białko (ubić na pianę)
  • 100g mąki pszennej graham typ 1850 lub orkiszowej pełnoziarnistej
  • szczypta soli (a nawet dwie)
Z drożdży, fruktozy i odrobiny ciepłego mleka zrobić rozczyn i odstawić na kilka minut, aby ruszył. Aktywny rozczyn połączyć z resztą składników, delikatnie domieszać ubite białko. Smażyć naleśniki na rozgrzanej patelni, ewentualnie minimalnie posmarowanej olejem.

Czekoladowy serek do naleśników tzw. nutella mm - przepis z forum o Diecie Zuzla
  • 100g serka białego 0% homogenizowanego (ponieważ ciężko wynaleźć mi w sklepie taki chudy serek, zastępuję go jogurtem naturalnym i dodaję więcej mleka w proszku)
  • 5 - 6 łyżek odtłuszczonego mleka w proszku
  • 1 łyżka kakao (lub więcej)
  • 1 łyżka fruktozy/ lub syrop z agawe do smaku
  • kilka kropli ekstraktu waniliowego
  • 2 łyżki mleka chudego (dodać partiami)
Wszystkie składniki dobrze wymieszać, mleko płynne dodać partiami na końcu, tak aby otrzymać pożądaną konsystencję serka (jeśli używam jogurtu to mleko w tym przepisie pomijam). Całość schłodzić w lodówce przez kilka godzin, a najlepiej przez noc.

Smacznego!